W zeszłym sezonie jedną bramkę Krzysia przypisali Kefirowi, który i bez niej był najlepszym strzelcem naszego teamu. Poza tym zdarzały się jakieś inne drobne uchybienia, ale w porównaniu z tegorocznym, kreatywnym protokolaństwem błędy z zeszłego sezonu to mały pikuś. Nie wiem co te panie tam robią podczas meczu, ale chyba wszystko poza jego oglądaniem. W pierwszym meczu bramkę samobójczą naszych przeciwników zaliczyli Andrzejowi, który, nie da się ukryć, był chociaż w pobliżu. W drugim spotkaniu, jak już wspominaliśmy wcześniej, trafienie Raka przypisano Denisowi. Ale jak się okazało, raz na wozie raz pod wozem, tym razem to Denis został pokrzywdzony kosztem Chapki, który co prawda do niego dogrywał przy drugiej bramce dla odzywekmrb.pl ale z drugiej strony boiska. Na następne Michałki będziemy musieli poczekać trzy tygodnie, wtedy właśnie nasza ekipa zmierzy się z drużyną Thunderu.