Dzisiejszy mecz toczył się w ślamazarnym tempie. Kilka razy udało nam się przysnąć, kilka razy pozwoliliśmy wyjść przeciwnikom sam na sam z naszym bramkarzem, kilka razy drużyna Acel-Hvac poważnie zagroziła naszej bramce. Jednakże stojący między słupkami "Profesor" Ajza bronił jak natchniony, nie było żal nawet popełnionych błędów, bo każdy udało mu się efektownie naprostować.
Na wykładzie wygłoszonym przy poprzednim spotkaniu, w którym zmierzyli się No Chyba Ty z ASAP'em, nasz bramkarz bezlitośnie punktował swoich kolegów po fachu, a potem jakby przeszedł od teorii do praktyki i wszystkie swoje uwagi wprowadzał w życie.
Było nas dzisiaj tylko siedmiu. Dwa młode wilczki Denis i Dawid raz po raz wyprawiali się pod bramkę przeciwnika, niestety nikt im chyba nie powiedział, że mogą do siebie podawać i wszystkie sytuacje próbowali rozwiązać we własnym zakresie. Raz się udało - Denisowi, w pierwszej połowie. Pociągnął przez pół boiska i uderzył nie do obrony. Piłka odbiła się od wewnętrznej poprzeczki i wypadła z bramki, zahuczało. Pozostałe akcje nie przyniosły efektu w postaci bramki i dopiero w drugiej połowie Kefir zaliczył tradycyjne trafienie, tym razem również pociągnął przez całe boisku i kiedy obrońcy się rozbiegli (podążyli za Dawidem), spokojnie przymierzył i precyzyjnie umieścił piłkę w siatce, bramkarz był bez szans.
Poza tym próbowali swoich sił i Krzysiu, i Andrzej, i Chapka, ale oni nie mieli już tyle szczęścia i mecz zakończył się wynikiem 2:0. Małe zamieszanie było natomiast z godziną, o której miało zostać rozegrane dzisiejsze spotkanie. Część źródeł podawała, że gramy o 9:40. Spowodowało to, że niektórzy nasi koledzy albo nie dotarli w ogóle, albo przyszli dopiero pod prysznic. Gdyby ktoś miał wątpliwości za tydzień również gramy o 8:50, a naszym przeciwnikiem jest Biedronka.